Klęczę na macie z jedną ręką ku górze wśród dwudziestu innych osób słuchając komendy za komendą od brunetki in her forties. Przez większość tej godziny tłumię w środku śmiech. Kilka razy tracę balans w pozycji drzewa i śmieje się z tego faktu. Słyszę obok chichot jakiejś dziewczyny ale żeby mi się nie pogorszyło nie patrzę w jej kierunku. Pani oznajmia "spokojny wdech, spokojny wydech". Ta komenda i idący w następstwie oddech pomaga mi się opanować. Przynajmniej na moment. Nie chcę robić scen na Dębnikach. The worst thing in this world is cold. The second is interference.
Przypomina mi się Del-Toro mówiący do Depp-a: you took too much. Przypomina mi się Franki śpiący w pozycji na trupa na Dolnej Morawie i ja szukający po ciemku drogi na piętrowe łóżko jak przywalam nogą w ławę budząc tym kolegę o 3 w nocy. Przypomina mi się uśmiech Elizy ,śmiech Oli. Powstrzymuje się przed okazywaniem ludziom miłości. Wszystkim naraz i każdemu z osobna.
Czego nie wytańczyłem na czterdziestukilku metrach poddasza ,wyjeździłem dziś wśród drzew to wystukałem w te czarne klawisze patrząc się w płomień świecy.
Feeling good is good enough.


