W kilku mało skomplikowanych słówkach i zdaniach. Wszechświat pokazał mi przedwczoraj jak wygląda stan flow bez żadnych ograniczeń , nie tylko w czasie pisania, skakania na rowerku czy tworzenia ruchomych obrazków a gdy zamawiasz sobie kawę z towarzyszem ziemskiej podróży i w czasie patrzenia się na płynącą wodę z makówek na rynku w niewielkiej podgórskiej miejscowości. Tak zwyczajnie. Trochę słońca, ruchu i nie musisz się już truć żadną chemią czy pałać parzącym cię uczuciem do czyichś jasnobrązowych oczek. Te wszystkie synchroniczności były onieśmielające a nie będąc obeznany z takim stanem umysłu zachowywałem się momentami raczej dziecinnie i głupkowato. Cóż to się aktualnie odpierdala w mojej niewielkiej łepetynie? Czemu tak wszystko rozjaśniało ,nabrało blasku i tętni energią skoro pochodna amfetaminy mi się dawno skończyła? Czemu wszystko jest mi podawane na dłoni zanim jeszcze o tym nawet pomyślę? Czy tu ktoś właśnie uchylił drzwi do niebios i pozwolił mi przez nie na moment zajrzeć? Na moje szczęście na szlaku MTB nie poszedłem w ślady innego towarzysza skacząc na rowerze za nim z dwu i półmetrowych skał w kierunku innych kamyczków i korzeni bo bym nie dotarł do tej kawiarni. That kind of flying comes later, brother.
Jeśli szukasz prawd nie wkraczaj na trakt. trakty wiodą ku a prawda jest tu.
Na tym blogu jej nie ma. poszukaj na swoim. A ty czego szukasz myszko miki i kaczorku donald-zie?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz