poniedziałek, 26 sierpnia 2024

11:11

                                                 

 Swój gniew, rozgoryczenie, złamane serce i frustrację zamień w kreatywność radzili. well,It's not that easy but let's try, shall we?

W piątek dostarczono mi mały zapasik medycyny serca. Pomocna dłoń Shamaneiro wyszła z paczkomatu, który zmienił się dla mnie na chwilę w sasafromat. Po ostatnim sylwestrze ta odrobinka proszku w kapsułce trzymała mnie w tańcu przez dwa tygodnie. Drzewko sasafrasowe to takie delikatniejsze mdma, nie wali obuchem przez łeb, nie tarza cię po bandzie, nie widzisz diabłów ,wszystko dookoła zwalnia, łagodnieje i się uspokoja a  czas przestaje istnieć.  Patrzysz na świat z perspektywy miłości a ona wszystko zmienia. Najbliższy koncert , przed którym chciałem dokonać operacji na otwartym sercu jest dopiero w drugiej połowie września więc postanowiłem sobie zrobić małą ceremonię jeszcze w ten sam wieczór. Strych i strach ogarnięty , świeczki i inne  światełka, najdelikatniejsza z delikatnych muzyczek zaczyna płynąć z głośników. Dałbym się pokroić żeby ona zapukała do drzwi ale standardowo wyszło tak że puka do innych. Taki to mój project sunrise owiany wieczną nocą. Drug tym razem nie trzymał dwa tygodnie a jeden wieczór ale cała zła energia ze mnie zeszła jakby wyciągnąć mi wentyl z ciała. Skoro ta medycynka pochodzi z natury to jest stworzona do doświadczania niej w  jej w środku. Kolejna pigułka na złamane serce w dzień następny, Oparłem rower o drzewo i zachwycony patrzyłem na życie tętniące w oczku wodnym. Poczułem jedność z wszystkim co mnie otacza. Czemu tak wyraźnie słyszę pęd rowerów na ścieżce i kawałki rozmów rowerzystów? Ludzie mi gadają dzień dobry, to pewnie mój spizgany narkotykami ryjek nabrał łagodności. All the things troubling -gone in one moment. All those illusions... But are they really? Przed wyjazdem na Vipassane jedno zdarzenie nie poraz pierwszy uświadomiło mi, że świat po zażyciu psylocybiny jest bardziej prawdziwy niż bez niej. Więcej mam halucynacji zupełnie na trzeźwo.  Po nieudanych próbach medytacji pod drzewem, wstaje i otrzepuje się z robali i do mojej marzycielskiej głowy przychodzi mi myśl, że gdybym mógł chociaż na autostradzie ją zobaczyć. Piętnaście minut później, gdy już o tym dawno zapomniałem- to się dzieje. Oto lekcja -zmaterializuj tak mamonę na swoim koncie a wiedźmy przylecą na swych miotłach same. Na poczet tego zdarzenia zakupiłem książkę 'Hollographic Universe' Talbota. Kilka dni później zacząłem mniej więcej pod tym samym drzewem, myślałem o 15 bańkach na koncie ale że było sztuczne to na rachunku same shit. Medytujący towarzysz w ostatni dzień, jak zdjęli nam kłódki z ust mi sensownie wytłumaczył to zdarzenie. Zwyczajnie przesunąłeś film o piętnaście minut do przodu. Fast Forward.

Właściwie to chciałęm poklepać trochę o vipassanie zanim zapomnę, że na niej byłem.

10 dni nie licząc wieczoru przed i poranka po. Tak jak u większości fellow meditators pierwsze trzy dni to była męka pańska. Wycieńczony bólem głowy , nóg (dziesięć godzin dziennie medytacji skróciłem do siedmiu) zacząłem się pakować trzeciej nocy o trzeciej w nocy do torby z ikei. Za dużo się nawyłem z bólu spowodowanego kontuzją niedługo przed przyjazdem żeby ponownie się męczyć w ciasnym pokoju w środku Polski. But it gets worse before it gets better. Przez cztery pierwsze dni pobytu w klasztorze kitrałem trzy książki uciekając w nie byle dalej od siebie. Pokręcona proza David-a Mitchell-a Dream number 9. Od 10 lat nie mogę tutaj przejść dalej niż pierwsze kilkadziesiąt stron. Druga pozycja to Less is More Jasona Hickel-a, a trzecia jest o oddychaniu  i ma tytuł Anxiety Free. Zabrali mi je razem ze świeczkami. I lost my kindle&candles . Dziesięć dni Vipassany i tej prostoty życia klasztornego robi robotę na kilku poziomach. Skromna i prosta wegetariańska dieta, żadnego jedzenia po siedemnastej, żadnych przekąsek między posiłkami. Tradycyjną kawę zamieniłem na zbożową Inkę i tak mi zostało do dziś, wątpię czy kiedykolwiek wrócę do wlewania w siebie kofeiny, chyba że z częstotliwością raz na tydzień. Who needs caffeine? Not me. Z 64kg spadłem do 59kg. Pobudki o czwartej rano, szybki zimny prysznic i o czwartej trzydzieści na grupową medytację. Wszystkie ,oprócz ostatniej, poranne posiadówki opuściłem ale raz przebudzony leżałem na standby'u do śniadania o 6:30. Wziałem kilka niepotrzebnych ubrań, kilka, takich co by się przydały zostały w domu. Razem ze szczoteczką do zębów i pastą ale podarowali mi szczoteczkę, pastę zastąpiłem wodą. Kilka ręcznych pranek w umywalce.  Dnia dziesiątego szlachetne milczenie zamieniono w szlachetne paplanie i wybuchły rozmowy między studwudziestoma osobami. Na ostatniej grupowej modlitwie wybuchł komuś tyłek za mną , ach ten kapuśniak zamiast owoców. Razem z kilkoma osobami wybiegłem z sali dławiąc śmiech. Do auta wsiadałem z bananem na ustach ,przyjechałem tu spełnić to co mnie wzywało przez ostatnie dwadzieścia lat and the mission was successful. Duszenie w sobie cierpienia nie należy do przyjemnych i niesie za sobą konsekwencje ale projektowanie go na innych jest sporo gorsze i tak jak robiłem to dawniej dziś napawa mnie takie coś  obrzydzeniem. Cóż, negatywne myśli jeśli są, zwłaszcza po ostatnim ciosie, obdzierającym mnie zupełnie z jakichkolwiek nadziei na spełnienie, to wypada pozwolić im przepłynąć i zdechnąć. What other choice you have , son? Happiness might be just around the corner, who knows.
https://www.youtube.com/watch?v=OtRzYOzweSg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

It’s easier to fool people than to convince them that they have been fooled.

  Kłamstwo powtarzane wielokrotnie nie staje się prawdą, jest dalej kłamstwem.