Nie mam najłatwiejszego czasu ostatnio, dziwne myśli w głowie, dziwne też rzeczy dookoła. Łeb mnie dziś naparza od natłoku tego wszystkiego ale mimo tych przeciwieństw postaram się posklejać coś co się będzie dało czytać. Intuicyjnie czułem, że ten czas nadchodzi. Znowu lecę na znanej mi dobrze paraboli. Dwa tygodnie temu płakałem ze śmiechu z kolega z pracy pomieszkującym u mnie przez kilka dni a teraz patrzę pustym wzrokiem na płomień świecy oświetlający plastikowy pojemnik i wysychający w nim koktajl.
Kiedyś tak samo patrzyłem na wysychające wino w kieliszku ale ten etap mam już za sobą.
Zainstniałe okoliczności przypomniały mi jeden z moich ulubionych filmów sprzed prawie dekady. Wszystko się tu zgadza tylko zamiast wieczoru stworzonego z dwóch butelek wina były dwie butelki bronka za dnia i pierwszy atak paniki pod wieczór.
and somebody feeling lonely.
https://www.youtube.com/watch?v=Q5TumPn975Q
Ostatnio dzięki muzyce jazzowej i medytacji uniknąłem drugiego ataku. Przeszedł tuż obok mnie. 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz